Jeszcze jeden długi dzień. Wprawdzie z każdą rundą ubywa meczów do rozegrania, ale zaczął się wreszcie turniej deblowy. Do zawodów zgłosiło się 15 par, więc najwyżej rozstawieni – Geoffrey Jasiak i Tadeusz Kruszelnicki – mogli wcześniej wrócić do hotelu albo podpatrzyć w akcji najbliższych rywali.
Na drugim końcu drabinki znaleźli się Kamil Fabisiak i Piotr Jaroszewski. Właśnie ich mecz z Ervinsem Kapą (Łotwa) i Manojkanthem Somasundaramem (Indie) cieszył się największym zainteresowaniem. Taki już przywilej przedstawicieli miejscowego klubu, a poza tym uczestników mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Oczekiwanie na ich występ trwało dłużej niż sam mecz, bo wiele gemów skończyło się wynikiem zera. Mecz zresztą też.

